Krótka historia lampy na werandzie
Przyjemnie się siedzi na naszej werandzie, dni jeszcze długie, a wieczory ciepłe. Brakowało nam jednak fajnego oświetlenia. Z pomocą przyszedł kolega Marek, podarował mi trzy aluminiowe lampy przemysłowe. Były duże, ciężkie i miały sporo złomu. Od spodu zamknięte pancerną szybą (wiem bo próbowałem ją rozbić, ale okazało się, że nie mam wystarczająco dużego młotka/dużo siły). A wyglądało to tak.

Pierwsze co zrobiłem, pozbyłem się góry. Sporo śrubek, ale wszystko dało się ładnie odkręcić. Ponieważ chciałem mieć możliwość wymiany żarówki od dołu, postanowiłem pozbyć się zabezpieczającej szyby. Jak już wiecie okazało się to nie lada wyzwaniem. Trudno, musiałem odciąć część z szybą, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Mam trzy szyby na okrągłe stoliki kawowe.
Założenie było takie by lampy przymocować do belki i podwiesić do krokwi. Belka została wybrana, ale po przymiarkach okazało się, że trzy lampy to trochę za dużo, więc dalej projekt skupiał się na dwóch. Belka została zamontowana za pomocą dwóch prętów fi 6, wygiętych w literę U. W belce wykonałem otwory, przez które przełożyłem pręt. Całość podwiesiłem i zamocowałem klosze.

Same oprawy lampy w pierwszej wersji były niemalowane. Toż to przecież „amelinium”, a jak mówi klasyk… „tego nie pomalujesz”. Ale ponieważ została mi jedna niewykorzystana oprawa, postanowiłem zaryzykować. Użyłem do pomalowania czarnej farby kredowej. Efekt był naprawdę super, po 3 warstwach uzyskałem idealnie matową powierzchnię.

Farbę kredową jednak pasuję czymś zabezpieczyć. Mój wybór padł na lakier jedwabisty Pentart. I to był świetny wybór, lampy zyskały delikatny blask i myślę, że też jakąś formę ochrony.
Zobaczcie sami jak prezentowały się oprawki (od lewej, wersja oryginalna, w środku farba kredowa, po prawej kredowa i lakier jedwabisty).

Podsumowując, nie będę pisał o kosztach bo ich prawie nie było (po za zniszczoną piłą tarczową przy formatowaniu belki, niestety to jakiś mocno zaimpregnowany materiał). Plusów jest zdecydowanie więcej, potwierdzają to także komary, które lubią przesiadywać z nami na werandzie.

Pozdrawiam, Andrzej
Najnowsze komentarze